poniedziałek, 5 listopada 2012

Polityka historyczna


Polityka historyczna to dziś popularny termin, można stwierdzić, że zrobił medialna furorę, jest obecny w życiu politycznym i społecznym, posługują się nim politycy, publicyści, dziennikarze. Mimo dość częstego wykorzystywania go do określenia pewnych poczynań i zachowań państwa w znaczeniu władzy, partii politycznych czy pewnych środowisk politycznych nie został on do końca zdefiniowany w powszechnym obiegu. W niniejszym artykule postaram się określić czym jest właściwie polityka historyczna, czym się cechuje, jakie ma funkcje do spełnienia oraz czy jest zjawiskiem pozytywnym czy raczej negatywnym.
Pojęcie polityka historyczna można zdefiniować jako refleksja nad historia oraz interpretacja dokonywana z uwzględnieniem aktualnej sytuacji politycznej danego kraju. Jest to tendencja w polityce polegająca na uznawaniu wpływu historii na współczesne problemy polityczne, jak i uwzględnienie w bieżącej działalności uwarunkowań historycznych oraz kształtowanie świadomości historycznej społeczeństwa w celu zjednoczenia go wokół danych programów politycznych. Mówiąc w Prost polityka historyczna jest to odgórne narzucenie przez państwo w sensie władzy oraz przez środowiska polityczne schematu jednolitej i jedynej interpretacji historii, co tworzy jedynie słuszny obraz historii, będący jednocześnie instrumentem działania politycznego. Historia w tym przypadku jest traktowana instrumentalnie. Taka gotowa wizja historii utrwalana jest w życiu społecznym, w pamięci i świadomości społeczeństwa najczęściej przez instytucje państwowe. Polityka historyczna nie tylko ma na celu wpojenie społeczeństwu pewnej wersji historii, ale również narzucania określonego systemu wartości wg którego będzie się oceniać i dokonywać eliminacji bądź aprobaty wydarzeń z przeszłości. Chodzi o odgórne tworzenie wybiórczej pamięci wśród społeczeństwa. Przykładami stosowania polityki historycznej w praktyce jest wpływanie państwa na kształtowanie szkolnych programów nauczania historii, czy decyzje władzy o doborze historycznych nazw ulic. W skrajnych przypadkach polityka historyczna prowadzi do manipulacji historycznej, mitologizacji, czy fałszowaniem historii dla potrzeb politycznych. Polityka historyczna może doprowadzić do wykluczania wszelkich dyskusji na tzw. Tematy drażliwe, a niektóre z nich mogą stać sie narodowym tabu. Jej celem jest stabilizacja, unifikacja i wzmocnienie społeczeństwa i narodu. Polityka historyczna przejawia się również w zawłaszczaniu przez daną partię czy środowisko polityczne praw do wydarzeń lub bohaterów, i to zawsze historii najnowszej, gdyż trudno sobie wyobrazić spór o to czy Kazimierz Odnowiciel jest bliższy PO czy PiS, ale w odniesieniu do ruchu Solidarność jest to jak najbardziej realne gdyż wszystko zależy od doraźnych celów politycznych.
Przeciwnicy polityki historycznej postrzegają ją następująco: „polityka historyczna każe terytorialne podboje i nie prawości czynione przez własny kraj tuszować i uznawać za uzasadnione sytuacją, a w przypadku innego państwa traktować jako zbrodnicze. Pozwala łaskawie patrzeć na dzieje własnego narodu, a całą krytykę adresować do innych narodów. Polityka historyczna do rangi cnoty podnosi narodowy egoizm, przemilczenia, faworyzacji własnego narodu w porządku świata. Brak Obiektywizmu staje się obowiązkowe.” Sceptycy polityki historycznej zwracają uwagę również na to, że w takim postrzeganiu historii swojego państwa i historii powszechnej ojczyzna zawsze widziana jest jako ofiara intryg i spisków innych państw.
Natomiast zwolennicy i twórcy polityki historycznej podkreślają konieczność upowszechniania w społeczeństwie wiedzy historycznej, mówią nawet  o konieczności odbudowy pamięci Polaków, twierdząc, że nasza świadomość narodowa doznała spustoszenia w wyniku propagandy w PRL oraz że w początkowej fazie III Rzeczypospolitej państwo zaniechało propagowania wiedzy historycznej i odbudowy świadomości historycznej społeczeństwa. Wg rzeczników polityki historycznej skutkami, takich zaniechań jest zanik postaw patriotycznych i właśnie polityka historyczna w ujęciu jej zwolenników ma na celu szerzenia wiedzy historycznej i uczyć postaw patriotyzmu, tylko problem polega na tym, że wątpliwe staje się, czy można nauczyć patriotyzmu po przez odgórne rozporządzenia i poczynania i to w zależności od aktualnej sytuacji politycznej. Nasuwa się kolejne pytanie, jakiego patriotyzmu ma nauczyć państwo stosując politykę historyczną w której wg konserwatywnych zwolenników polityki historycznej ( a należy zaznaczyć, że w  obecnym czasie większość zwolenników owej polityki to stronnictwa prawicowe ) nie ma miejsca na zajmowanie się polską hańbą i winami gdyż ma to „dalekosiężny i destrukcyjny wpływ na polski patriotyzm i poczucie wspólnoty narodowej”. Kolejny argument za polityką historyczną, jaki przywołują jej twórcy jest propagowanie historii wśród społeczeństwa w ramach uprawiania polityki historycznej po przez np. budowę muzeum, patronowanie imprezom związanych z historią. I znowu nasuwa się wiele wątpliwości, a mianowicie dość obwicie są finansowane i promowane chociażby muzea, ale tylko te które tematycznie jak np. muzeum powstania warszawskiego pasują do celów politycznych i wychowawczych danej władzy. Projekt powstania muzeum Solidarności również jest obciążony kwestia polityczną. Trudno jest zauważyć na przykładzie innych instytucji muzealnych chociażby muzea regionalne, które również mogą odgrywać dużą rolę edukacyjną i wychowawczą istotny wpływ na upowszechnianie historii. Tak więc moim zdaniem państwo nie powinno przedstawiać swojej wizji historii i jeszcze stwarzać wrażenie, że swoimi potężnymi środkami wylansuje tą wizję. Państwo powinno stwarzać warunki do działania ludziom poszczególnych środowisk, wspierać głównie finansowo inicjatywy oddolne bez względu czy tematyka tych inicjatyw jest zgodna i prawidłowa z obrazem historii rządu.
Należy również wspomnieć, że politykę historyczną prowadzą gównie środowiska prawicowe jednak w ostatnim czasie również partie lewicowe, obierają sobie taką formę rywalizacji politycznej. Różnica między nimi polega na stawianiu różnych celów polityce historycznej, partiom prawicowym polityka historyczna służy do umacniania narodu, budowania jego dumy i jedności, kosztem wykluczenia wielu grup i ich historii, zaś lewicowa polityka historyczna służy włączeniu różnych grup i ich historii, pokazywania procesu powstania i przekształcania narodu, a także przypominaniu historii dawnych walk o wolność z różnymi formami opresji np. walk robotniczych.
Do tej pory została przedstawiona przez mnie polityka historyczna odnosząca się do spraw wewnętrznych państwa, teraz przedstawię  rolę i znaczenie polityki historycznej w obszarze stosunków międzynarodowych. Trzeba zauważyć, że każde państwo taką politykę prowadzi tylko z różnym nasileniem. Polityka historyczna na arenie międzynarodowej ma dwa oblicza jedno z nich to propagowanie przez państwo niechęci wśród społeczeństwa do innego państwa i wypominanie sobie wzajemnych krzywd wyrządzonych w przeszłości lub zakłamywanie historii na swoją korzyść, przykład stanowi polityka historyczna Rosji, czy projekt Eriki Steinbach dotyczący tzw. sprawy wypędzonych i roszczeń o odszkodowania. Drugie oblicze polityki historycznej w stosunkach między państwami jest podejmowanie działań w celu stworzenia dobrych relacji z krajami sąsiednimi, szczególnie z tymi z którymi historia była powodem konfliktów, by „najgorsze nawet wydarzenia z przeszłości stały się jedynie odległymi punktami odniesienia a pamięć o nich nie dzieliła naszych społeczeństw współcześnie”. Drogą to tego stanu jest jedynie obustronne dochodzenie do prawdy historycznej i wspólne przekraczanie jej trudnych wymiarów. Są jeszcze inne cele polityki historycznej w skali międzynarodowej, a mianowicie promowanie własnej wersji historii najczęściej najnowszej oraz punktu widzenia danego państwa, który jednoznacznie wskazałby i uzasadniał miejsce danego kraju w historii powszechnej.

niedziela, 4 listopada 2012

Powojenne dzieje Żydów w Polsce w latach 1944 - 1949


Powojenna Polska przestała być krajem wielonarodowym, jakim była w dużej mierze II Rzeczpospolita. Nie oznacza to jednak, że nie istniały mniejszości narodowe – ich liczebność była jednak nieporównywalnie mniejsza niż przed wojną. Państwo jednolite narodowo było niezwykle na rękę ze względów ideowych i praktycznych, zarówno ówczesnej opozycji politycznej, jak i rządzącym komunistom: opozycji – z powodów ideologicznych, komunistom – politycznych. Ignorowano zatem fakt istnienia i potrzeby mniejszości, wymuszano ich asymilację, nie mówiąc już o represjach dotykających Ukraińców i Niemców. W latach 40. mniejszość żydowska była, jako jedyna, akceptowana przez władzę. Po wojnie społeczność żydowska podjęła próby odbudowy normalnego życia, co jednak była zadaniem trudnym, a nawet miejscami niemożliwym.
Ludności żydowskiej w Polsce w latach 1945 – 1950 było niewiele w porównaniu z okresem międzywojennym. Stanowiło ją kilka grup: pierwszą grupa byli ci, którzy ocaleli w czasie okupacji na ziemiach polskich będąc na tzw. aryjskich papierach, drugą stanowili żołnierze walczący w oddziałach partyzanckich, a ostatnia więźniowie obozów koncentracyjnych. Szacuje się, że wszystkich łącznie było od 30 do 150 tys. Żydów. Bardziej prawdopodobna wydaje się być ta pierwsza liczba, bowiem tych, którzy przeżyli po aryjskiej stronie i zarejestrowali się do czerwca 1945 roku było 20 tys., a pozostałe 10 tys. Uwolniono z obozów i więzień. W Dzierżonowie powstał Komitet Pomocy Żydom z Obozów Koncentracyjnych, który miał w ewidencji 6 tys. osób.
Na terenie ZSRR ocalało najwięcej ludności żydowskiej. Byli to zarówno uciekinierzy z Polski centralnej jak i mieszkańcy kresów, których deportowano w latach 1939 – 1941. Część z nich ewakuowała się do Iranu z Armia gen. Władysława Andersa czy przyszła z I Armia gen. Zygmunta Berlinga do Polski, ale większość została w ZSRR. W końcu 1945 roku Państwowy Urząd Repatriacyjny i Centralny Komitet Żydów w Polsce ( CKŻP )  opracował plan repatriacji ok. 200 tys. Żydów z ZSRR. Transporty zaczęły przybywać od lutego 1946 r. do lipca tegoż roku, w wyniku całej akcji w Polsce osiedliło się ponad 130 tys. repatriantów żydowskich. W sumie w lipcu 1946 r. wg danych Frakcji PPR przy CKŻP było w kraju około 190 tys. Żydów.
Powrót Żydów do przedwojennych miejsc pobytu w Polsce wschodniej i centralnej był utrudniony, jeżeli nie niemożliwe, bowiem Żydzi nie mieli do czego wracać w sensie najbardziej dosłownym: ich domy i cały dobytej został zniszczony lub zagrabili Niemcy, a część znalazła się w polskich rękach. Spotykali się w swych stronach rodzinnych często z wrogością ludności polskiej, która bała się, że powracający  Żydzi będą się starali odzyskać swoje majątki tj. domy, sklepy itp. Natomiast na ziemiach zachodnich był nadmiar ziemi uprawnej, a wysoko rozwinięty przemysł potrzebował rąk do pracy. Jednak należy pamiętać o tym, że poczucie krzywdy i poniżenia, honoru i godności, kompleks okupacyjny, obcość i osamotnienie, świadomość rozpadu grupy i do tego negatywny stosunek do tradycyjnej ideologii żydowskiego mesjanizmu wytworzyły u Żydów podatny grunt do budzenia świadomości narodowej. Te właśnie czynniki były genezą ideologiczno – społecznego syjonizmu w powojennej Polsce. Nowy syjonizm znalazł poparcie u większości, ale godne uwagi jest to, że także u ludzi silnie związanych z Polska, u skrajnych działaczy lewicy , wrogów syjonizmu przed wojną. Zachodziły wówczas poważne zmiany w zapatrywaniu na kwestię narodową, związek z Polską i polskim narodem. Cechą charakterystyczną było wówczas nie pokrywanie się poczucia narodowego z ojczyzną, której byli obywatelami. Żydzi mieli różne koncepcje co do zmiany swego położenia. Generalnie można je podzielić na dwie, problem tylko w tym, że wykluczały się nawzajem. Część Żydów myślała o pozostaniu w Polsce i realizowaniu swego życia czy to poprzez asymilacje czy też samodzielnie, na swoją tradycyjną, żydowską modłę. Druga grupa z kolei, stanowiąca zdecydowana większość, możliwość normalnego funkcjonowania widziała tylko w drodze odtworzenia narodu żydowskiego na własnym terytorium państwowym. Istniała jeszcze jedna grupa Żydów, najbardziej opornych na ideologię syjonistyczną czy wiązanie się z narodem żydowskim w ogóle. Byli to ludzie, którzy pracą i światopoglądem byli silnie związani z nowym ustrojem politycznym i społecznym.
Tymczasowo zwyciężyło przekonanie, że należy się osiedlić w Polsce. Pozostała jedynie nie rozstrzygnięta kwestia miejsca założenia osiedla żydowskiego. Władze państwowe świadome były, że zasiedlenie i zagospodarowanie Ziem Odzyskanych, ich repolonizacja i zlikwidowanie złudzenia tymczasowości stanowi jedno z najważniejszych zadań, jakie stanęły przed nią już w ostatnich miesiącach wojny. W tym wypadku również wytwarzał się związek pomiędzy sprawą ludności żydowskiej a tworzeniem nowych warunków politycznych i społecznych na ziemiach zachodnich.
Kiedy trały jeszcze dyskusje i nie podjęto ostatecznych decyzji, w którym miejscu na Ziemiach Odzyskanych umieścić Żydów, tworzenie ich skupiska na Dolnym Śląsku stawało się faktem dokonanym. Wydać się może, że organizatorami akcji osadniczej w tym rejonie byli sami Żydzi, którzy czas wojny zdołali przeżyć w obozach koncentracyjnych w okolicach Dolnego Śląska. W istocie stanowili grupę, która cudem ocalała. Łączyło ich silne poczucie wspólnego losu, ciągła obawa i niepewność dnia jutrzejszego. Ludzi różniących się od siebie łączył wspólny los, po wielu latach mogli się ujawnić jako ludzie bez pieniędzy, ubioru, jedzenia. Zakończone niepowodzeniem próby powrotu do dawnych miejsc zamieszkania, powodowane czy to pochodzeniem z terenów zabużańskich, bądź też też wiadomościami o zagładzie rodzin i zniszczeniu siedzib w Polsce centralnej, przyczyniły się do narodzin myśli o zwartym osadnictwie w nowym miejscu. Znaczną rolę odgrywały też takie czynniki jak dobre warunki mieszkaniowe, możliwość zatrudnienia, szybkie tworzenie żydowskich instytucji oraz odpowiedni stan bezpieczeństwa. Dolny Śląsk traktowano jako miejsce wolne od powiązań z dawnymi miejscami zamieszkania i tragicznych wspomnień, jako jedyne swego rodzaju „sanatorium”, w którym na nieznaną dotąd skalę prowadzona będzie psychoterapia. I tak o to ważnym centrum osiedleńczym stał się Dolny Śląsk. Działał tam od kwietnia 1945 r. w Dzierżonowie wspomniany już Komitet Pomocy Żydom z Obozów Koncentracyjnych, który stał się zaczątkiem dla innych organizacji. Skupisko na Dolnym Śląsku liczyło prawie połowę ludności żydowskiej w Polsce. W okresie największego rozwoju osadnictwa pojawiły się nawet propozycje utworzenia tam „jiszuwu” tj. „ okręgu autonomicznego” czy „rejonu żydowskiego”. Drugim skupiskiem pod względem ilości ludności żydowskiej w 1946 roku był Górny Śląsk. Na Dolnym Śląsku było 90 tys. Żydów, a na Górnym Śląsku 21 tys. Osadnictwu żydowskiemu na Górnym Śląsku sprzyjały relatywne dobre warunki bytowe oraz zastraszenie miejscowej ludności przez władzę. Kwestia volkslisty zdominowała tutaj inne problemy i antysemityzm był tutaj stosunkowo niewielki. Ponadto masa repatriantów była zajęta problemami wynikającymi z zagospodarowania się na nowym miejscu osiedlenia. Innymi dużymi skupiskami były: Łódź 30 tys., Szczecin 28 tys., Kraków 13 tys., Warszawa 8 tys.
Stosunek ówczesnych władz do społeczności żydowskiej ukazują oficjalne enuncjacje przedstawicieli władz, które były podobne w swej treści do wypowiedzi Bolesława Bieruta, który powiedział: „Z dnem dzisiejszym wchodzimy w nową erę – erę pokoju. Kiedy przebrzmią fanfary zwycięstwa silni jednością całego narodu staniemy do twardej, wytężonej pracy aby na kartach dziejów Europy niezatartymi głoskami pisać dzieje wolnej, demokratycznej i zjednoczonej Polski”. Niezależnie od tego w jakim stopniu głębia treści tego typu wypowiedzi pokrywała się z rzeczywista wiara władzy ludowej w przyszłą „jedność całego narodu” nie  należy zapominać o jej intencjach i postępowaniu związanym z problemem żydowskiej mniejszości narodowej. Nowa władza dążyła do wytworzenia odpowiedniej atmosfery, która miał sprzyjać powracającym do kraju Żydom w podejmowaniu się „ twardej, wytężonej pracy”, a w dalszej perspektywie nakłonić do pozostania w Polsce i pełnej asymilacji. Przekonać Żydów do tego, że poważnie traktowana jest ich sprawa miały słowa zawarte w tekście „Manifestu lipcowego”. W sposób zwięzły sformułowane zostały w nim zadania stojące przed państwem ludowym „Żydom po bestialsku tępionym przez okupanta zapewniona zostanie odbudowa ich egzystencji oraz prawne i faktyczne równouprawnienie”. Tak żywe zainteresowanie sprawą żydowską przez przyszłe władze państwowe nie było przypadkowe. Korzeni tego zjawiska należy szukać w organicznym związku pomiędzy społecznością żydowską a mającym się narodzić nowym systemem władzy. Z jednej strony polscy Żydzi przebywający w ZSRR stanowili naturalne zaplecze dla struktur politycznych i gospodarczych w Polsce, szczególnie cennymi a takich nie brakowało, byli wyznający ideologię lewicową ( młodzież, inteligencja ), którzy w pełni świadomie utrzymywali kontakty z polskimi komunistami ze Związku Patriotów Polskich             ( ZPP ). Z kolei ZPP wykazywał pełne zainteresowanie Żydami, stwarzał wizje nowej Polski, do której będą mogli wrócić i godnie żyć, w której będą mieli dostęp do życia społecznego, ekonomicznego i politycznego. Dla Żydów oznaczało to zniesienie wszelkich ograniczeń. W efekcie stosunek Żydów do ZPP był pozbawiony rezerwy. Układ taki wynikał niewątpliwie z sytuacji w jakiej byli Żydzi, podczas pobytu w ZSRR, ich znajomość zasad funkcjonowania systemu i takich instytucji jak ZPP, a do tego wiara w „świetlaną przyszłość” malowaną słowem przez polskich komunistów. Zarazem brakowało Żydom zdolności postrzegania i przewidywania negatywnych skutków, jakie przynieś może oddanie sprawie i zbyt bliska współpraca z komunistami. Problem żydowski zresztą wykracza daleko poza politykę wewnętrzną państwa. Władza ludowa także we własnym interesie dążyła do wywarcia wpływu na opinię o powojennej Polsce za pośrednictwem zachodnich środowisk żydowskich. Szło oczywiście o zdobycie międzynarodowego uznania, a w tym pomóc miały pragmatyzm i liberalna polityka wobec żydowskiej mniejszości narodowej.
Ludność żydowska po przejściach w obozach koncentracyjnych, ukrywania się czy przejściach w ZSRR wymagała szczególnej opieki i pomocy społecznej. Wszechstronną opieką otoczył ludność żydowską utworzony w sierpniu 1944 r. Referat do Spraw Pomocy Ludności Żydowskiej przy Prezydium PKWN w Lublinie. Na jego czele stał Szlomo Herszenhora. W końcu października 1944 r. władza zdecydowała o przekształceniu Komitetu Żydowskiego w Lublinie w Tymczasowy Centralny Komitet Żydów Polskich, który został w lutym 1945 r. przekształcony w Centralny Komitet Żydów w Polsce. W jego skład weszli przedstawiciele Komitetu Organizacyjnego Żydów Polskich przy Zarządzie Głównym Związku Patriotów Polskich, lewicowych organizacji syjonistycznych oraz Bundu. Jego administracja, posiadająca oddziały terenowe, miała skutecznie organizować pomoc dla ludności żydowskiej i stanowić jej polityczną reprezentację. CKŻP podlegały placówki opiekuńcze i wychowawcze: żłobki, przedszkola, internaty i szkoły. CKŻP istniała w latach 1944 – 1949. W 1949 r. wszystkie żydowskie organizacje społeczne utraciły swoją dotychczasową niezależność, a pełną kontrolę nad CKŻP przejęli działacze komunistyczni.
Kierownictwo PPR-u lansowało program produktywizacji, mający zmienić strukturę zawodową ludności żydowskiej, zwiększyć wśród niej liczbę robotników, chciano ponadto najlepszy element ludności żydowskiej pozostawić w kraju. Przy gminach żydowskich w całym kraju powstawały Punkty Produktywizacji Młodzieży Żydowskiej.
Doświadczenia okupacji miały decydujący wpływ na postawy ludności żydowskiej wobec nowej rzeczywistości. W zasadzie nie podzielali Żydzi powszechnej w społeczeństwie polskim niechęci do ZSRR. Wielu z nich uważało, że zawdzięcza swoje ocalenie Armii Czerwonej, która wyzwoliła ziemie polskie. Uważali za korzystne to, że zostali wywiezieni z kresów wschodnich w głąb ZSRR. Natomiast wielu Polaków traktowało deportację z kresów do ZSRR jako tragedię. Doświadczenia z okresu międzywojennego jak i z czasów okupacji prowadziły do tego, że Żydzi w zasadzie związali swoje nadziej z nowym porządkiem. Uważali, że da im on możliwość rzeczywistego równouprawnienia lub asymilacji dla tych, którzy tego pragnęli. Wiara ta była powszechna we wszystkich kręgach społecznych i grupach politycznych. Z drugiej strony tylko nie liczni z nich byli w stanie sprzeciwić się naciskom idącym ze strony komunistów.
Działacze lewicowi widzieli w rządach PPR-u drogę do realizacji radykalnego programu społecznego i popierali komunizm ze względów ideologicznych. Natomiast przywódcy partii dystansujących się od marksizmu popierali rządy komunistyczne ze względów pragmatycznych. Słusznie sądzili, że poparcie ze strony władz zarówno na szczeblu centralnym jak i lokalnym umożliwiło uzyskanie pomocy dla ocalałych z zagłady, zapewnienia im bezpieczeństwa oraz zorganizowania repatriacji ludności żydowskiej ze ZSRR.
Działacze żydowskich partii politycznych manifestowali swoje prorządowe poglądy i brali udział w referendum ludowym w czerwcu 1946 r. Głosowali zgodnie ze wskazaniami PPR manifestacyjnie 3 X TAK. Poparli także partie tzw. Bloku Demokratycznego w wyborach do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 r. Należy podkreślić, że w latach 1944 – 1949 deklaracja lojalności wobec władzy była niezbędna aby działać legalnie. Lojalność wobec władzy umożliwiała istnieć także partiom syjonistycznym, które prowadziły agitacje na rzecz emigracji do Palestyny oraz w tym duchu wychowywać młodzież. To deklarowane poparcie dla rządu lubelskiego, a później dla Bloku Demokratycznego, oraz duży udział Żydów we władzach partyjnych, rządzie czy służbie bezpieczeństwa miały wpływ na umocnienie sie stereotypu „żydokomuny”. Społeczeństwo przypisywało Żydom istotną rolę we wprowadzaniu w kraju nowego ustroju i widziało w nich popleczników komunizmu.
Poparcie dla nowej powojennej rzeczywistości sprzyjało wchodzeniu Żydów do aparatu partyjnego i państwowego. W strukturach PPR czy UB potrzebowano ludzi wykształconych i niezwiązanych z ugrupowaniami podziemnymi w czasie okupacji hitlerowskiej. O takich Polaków było trudno, natomiast Żydzi dawali w zasadzie pewność, że nie należeli np. do AK. W tej sytuacji często powierzano im eksponowanie stanowisk w aparacie władzy. Najbardziej znanymi postaciami byli Jakub Berman i Hilary Minc, którzy razem z Bolesławem Bierutem tworzyli swoisty „triumwirat”, z który z mianowania Moskwy rządził Polską od końca lat 40. do połowy 50. Również wielu Żydów było zatrudnionych w „rządowej propagandzie”, czy w życiu kulturalnym.
Spośród nich należy wymienić Romana Werfela, redaktora naczelnego organu teoretycznego PZPR – „Nowe Drogi”. Inną wybitną postacią był najbardziej znany Jerzy Borejsza, twórca Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”. Był on jednym z animatorów tzw. „łagodnej polityki kulturalnej” mającej przyciągnąć środowiska intelektualne do nowej władzy. Mieli oni ją uwiarygodnić i legitymizować w oczach społeczeństwa. Borejsza był również pomysłodawcą światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju, który odbył się we Wrocławiu w sierpniu 1948 r., który dał początek światowemu ruchowi obrońców pokoju. Wielu Żydów, obywateli polskich spotykamy również w innych ugrupowaniach politycznych jak chociażby PPS: Bolesław Drobner czy Julian Hochfeld. Ponadto wielu działaczy komunistycznych wysokiego szczebla maiło żony Żydówki. Abel Kainer pisał „Symbolem roli Żydów w pierwszym dziesięcioleciu PRL jest (…) żydowski bezpiecznik. W newralgicznym punkcie systemu, w policji politycznej, potrzebni byli najbardziej zaufani ludzie, najchętniej przedwojenni komuniści, wśród których było wielu Żydów. Ponieważ starych było mało, dobrym był każdy lojalny. A więc ktoś możliwie osamotniony, bez zaplecza rodzinnego i sąsiedzkiego”.
Trudnym problemem była samoidentyfikacja zarodowa Żydów w aparacie władzy. Często utrzymywano, że Żyd komunista był przede wszystkim komunistą, a nawet, że przestawał być Żydem. Niewątpliwie duża część nie uważała się za Żydów, bowiem zerwała więzy kulturowe z żydostwem a nawet zwalczała religię czy język jidysz. Była to grupa kulturowo spolonizowana, a ideologicznie skomunizowana.
Żydzi budzili w społeczeństwie polskim po wojnie mieszane uczucie i wielu ludzi odnosiło się do nich niechętnie, a nawet wrogo. Mówiono o wzajemnym przenikaniu się komunistycznej władzy i Żydów. Krystyna Kersten tak o tym pisała: „Już wówczas w pierwszych latach władzy komunistów, nie tyle Żyd był wrogiem, co wróg był Żydem, i tak zdanie to zapadło w świadomość zbiorową, generując ów paradoksalny antysemityzm bez Żydów, zdumiewający dziś cudzoziemców”. W społeczeństwie polskim po wojnie silne było poczucie zagrożenia, które uwydatniło się w podziemiu. Pojawiły się trzy najważniejsze groźby: Sowietów ( Moskali), komunistów i Żydów. Rzadki w materiałach podziemia pisze się o tragedii ludności żydowskiej w czasie wojny, a eksponuje się wyłącznie zagrożenia. Nie ma Żyda ofiary, natomiast mit żydowskiego zagrożenia pozostał, mimo że ludności żydowskiej pozostało tak mało.
Kulminacja wystąpień antyżydowskich był pogrom w Kielcach 4 lipca 1946 r. Wydarzenia te są różnie oceniane. W zasadzie przeważa pogląd, że była to prowokacja mająca ukryć przed opinią publiczną w kraju i zagranicą fakt sfałszowania przez komunistów referendum ludowego oraz skompromitować społeczeństwo i podziemie jako antysemitów. Niektórzy uważają, że pogrom był także na rękę syjonistom, bowiem wywołał panikę wśród Żydów, co sprzyjało wyjazdom do Palestyny. W odpowiedzi na pogrom władze komunistyczne rozważały projekt wydania dekretu w sprawie walki z antysemityzmem, a także rozważano możliwość wysiedlenia z Krakowa i innych miast „elementu nie pracującego, jak również reakcyjnych studentów”.
Często ofiarami napadów i zbrodni padali Żydzi niezwiązani z władzą ludową np. syjoniści, a sprawcami byli nierzadko funkcjonariusze urzędów bezpieczeństwa, którzy następnie popełnione zbrodnie przypisywali członkom podziemia zbrojnego.
Wyniku panowania złych stosunków pomiędzy ludnością polska a żydowską wśród Żydów dominowały nastroje emigracyjne, które nasilały się po pogromie kieleckim. Do końca 1946 r. wyemigrowało przeważnie do USA 25 tys. Żydów. W 1955 r. rozpoczęła się kolejna fala emigracji. W latach 1949-1950 zezwolono na emigrację Żydów. Władzom szczególnie zależało na emigracji elementów syjonistycznych i drobnomieszczańskich. Wyjechało w tym czasie z Polski około 30 tys. Żydów głównie do Izraela. Do 1960 r. Polskę opuściło w sumie 31 tys. Żydów, zostało ich 45 tys.
W latach 1944 – 1949 społeczność żydowska w Polsce odbudowała większość instytucji i organizacji politycznych, społecznych i kulturalnych. Na początku października 1944 r. w Lublinie Komitet Żydowski zwrócił się do Resortu Wyznań Religijnych PKWN o mianowanie rabina Safrina Feldszuha na stanowisko naczelnego rabina w celu stworzenia ram organizacyjnych dla tymczasowego zorganizowania życia religijnego w kraju. Następnym etapem było wskrzeszenie Żydowskich Zrzeszeń Wyznaniowych w lutym 1945 r. na mocy rozporządzenia Ministerstwa Administracji Publicznej. Nie były one jednak odpowiednikiem przedwojennych gmin wyznaniowych. W 1946 r. Zrzeszenia przekształcono w Kongregacje Wyznaniowe. W sierpniu 1949 r. powołały one Związek Religijny Wyznania Mojżeszowego. W miarę rozwoju osadnictwa żydowskiego zaczęły w poszczególnych miastach polskich powstawać żydowskie zrzeszenia religijne. Były one następnie legalizowane przez organy administracji państwowej. Stały się one obok CKŻP druga ogólnonarodową instytucją, niosącą pomoc społeczeństwu żydowskiemu. W 1947 r. Kongregacje Wyznaniowe działały już w 80 miejscowościach, miały 25 rabinów i 40 synagog. Tworzono także szkoły religijne. W listopadzie rozwiązano Reprezentację Żydowskich Zrzeszeń Religijnych, a w jej miejsce powołano ( Tymczasową) Naczelną Radę Religijną Żydów Polskich. Składała się ona z trzech rabinów i była organem opiniotwórczym w sprawach religijnych. Posiadała ona również prawo składania wniosków do władz państwowych w sprawach dotyczących kultu. Na przełomie 1947/1948 członkiem Naczelnej Rady Religijnej był rabin katowicki Szymon Gabel. Prowadził także działalność polityczną będąc jednym z przywódców „Agudas Izrael”. W 1947 r. Komitet Organizacyjny Żydowskich Zrzeszeń Religijnych podzielił obszar państwa na cztery „wojewódzkie kongregacje”. Ważnym problemem było odbudowanie miejsc kultu w większości niszczonych lub adaptowanych przez ludność polską do innych celów. Komuniści dążyli do przyspieszonej laicyzacji ludności żydowskiej, czemu sprzyjała emigracja wielu rabinów. W sierpniu 1949 r. obradował w Warszawie ogólnopolski zjazd delegatów żydowskiej kongregacji wyznaniowej. Rozwiązano Naczelną Radę Religijną Żydów Polskich i Komitet Organizacyjny Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych, a w ich miejsce powołano związek Religijny Wyznania Mojżeszowego w Polsce. Na przełomie 1949/1950 w związku z emigracja następowała likwidacja struktur terytorialnych Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego w Polsce.
W latach 1944 – 1949 wznowiły działalność wszystkie partie i organizacje młodzieżowe za wyjątkiem rewizjonistów, których uznano za organizacje faszystowską i antyradziecka i w tej sytuacji władza zakazała ich legalizacji. Już w marcu 1944 r. Krajowa Rada Narodowa utworzyła Referat do Spraw Żydowskich na czele którego stali Adolf Barman i Pola Elster, oboje z Poalej Syjon- lewicy. Społeczność żydowska reprezentowali w organach władzy posłowie do Krajowej Rady Narodowej: Emil Sommerstein z partii Ichud i Adolf Berman z Poalej Syjon – lewicy oraz Michał Szuldenfrei z Bundu. Po wyborach do sejmu w styczniu 1947 r. Żydów reprezentowali: Józef Sak z Poalej Syjon – prawicy i Michał Szuldenfrei z Bundu. Ich rola była niewielka i ograniczała się wnoszenia interpelacji i apeli w sprawach dotyczących ludności żydowskiej. Społeczność żydowska w Polsce była zdominowana przez dwie orientacje: zwolenników emigracji, których było więcej oraz tych, którzy zamierzali pozostać i odbudować tutaj życie na nowo. Partie syjonistyczne postulowały opuszczanie kraju i organizowały legalną i nielegalną emigracje przed wszystkim do Palestyny. Zwolennikami odbudowy życia ludności żydowskiej w kraju przodków byli przede wszystkim członkowie Frakcji PPR i Bundu. Konflikt miedzy tymi grupami miał swoje korzenie jeszcze w sytuacji przedwojennej, a po wojnie został wzmocniony przez dążenie komunistów żydowskich do zdominowania życia żydowskiego. Komuniści dążyli do podporządkowania sobie wszystkich partii żydowskich. Robili to między innymi na płaszczyźnie Wojewódzkiej Komisji Porozumiewawczej Stronnictwa Demokratycznych. Weszli w jej skład m.in. przedstawiciele Ichud-u i Ligi Pracujących Palestyny, a od lipca 1946 r. ponadto i Bundu, Poalej Syjon-lewicy, Poalej Syjon-prawicy i Haszomer Hacair. W 1949 r. nastąpiła likwidacja pluralizmu politycznego w żydowskim życiu politycznym i społecznym. Lewicowe partie syjonistyczne poprzez zbliżenie do komunistów starały się zachować swoje istnienie. W czerwcu 1949 r. nasta poło ogólnopolskie zjednoczenie Poalej Syjon z Żydowską Partia Robotniczą Haszomer Hacair. Powstała Zjednoczona Partia Robotnicza Poalej Syjon – Haszomer Hacair. Komunistom nie udało się podporządkować prawicowych partii syjonistycznych, których działacze i członkowie masowo emigrowali do Izraela. Zaczęto już od połowy 1948 r. likwidować wpływy syjonistów w CKŻP usuwając ich ze stanowisk w wojewódzkich komitetach żydowskich i spółdzielniach, a w kwietniu 1949 r. usunięto ze stanowiska przewodniczącego CKŻP Adolfa Bermana przywódcę Zjednoczonej Poalej Syjon. Nie mogąc doprowadzić do samolikwidacji partii syjonistycznych KC PZPR umożliwiło ich członkom emigracje do Izraela. Na przełomie 1949/1950 roku doszło do likwidacji żydowskich partii politycznych i związanych z nimi organizacji młodzieżowych: Organizacja Syjonistów- Ortodoksów Mizrachi, Żydowską Syjonistyczną Partię Pracy Hitachdut, Zjednoczenie Syjonistów Demokratów Ichud, Zjednoczoną Żydowską Partie Robotniczą Poalej Syjon. Położyło to kres działalności CKŻP i stanowiło koniec samodzielnego życia politycznego Żydów w Polsce.
W końcu 1946 r. istniało w Polsce ponad 30 szkół, w których językiem wykładowym był jidysz i do których uczęszczało ponad 3 tys. uczniów oraz 9 szkół podległym ugrupowaniom syjonistycznym z wykładowym językiem hebrajskim, z ponad 1 tys. uczniów. Dualizm szkolnictwa żydowskiego tamtego okresu odzwierciedlał dualizm kulturalnego i politycznego życia żydowskiego mającego swój początek u progu XX wieku: język hebrajski i jego kulturę propagowali syjoniści, jidysz natomiast – ci spośród żydowskich socjalistów, którzy pozostawiali w opozycji wobec syjonistów, przekonani o tym, że siedziba Żydów winny być kraje ich aktualnego zamieszkania. Kultura jeżyka jidysz szczególnie rozwinęła się w Polsce w okresie międzywojennym; była kulturą świecką, a jej twórcy czuli się nierzadko związani z żydowskimi ugrupowaniami lewicowymi.
Szkolnictwo religijne nie miało po wojnie warunków rozwoju zarówno ze względów społecznych jak i politycznych. Po pierwsze nie wszystkie grupy społeczeństwa żydowskiego miały jednakowe szanse przetrwania wojny: Żydzi religijni, wyróżniający się strojem, często źle znający język polski, a zatem najbardziej widoczni społecznie, mieli szanse znikome i uniknęli zagłady zaledwie nieliczni spośród nich. Dochodziły do tego jeszcze inne czynniki: antyreligijna polityka nowych władz polskich ( bardzo silna przed wojną partia religijna ortodoksów „Aguda” nie została po wojnie zalegalizowana ) oraz niechęć wielu ówczesnych działaczy żydowskich do religii. Mimo to przy kongregacjach religijnych powstawały szkoły: w 1947 r. istniało 36 szkółek i kompletów dla najmłodszych ( chederów ), 2 średnie szkoły religijne  ( jesziwy) oraz jedna Wyższa Szkoła Rabinacka w Łodzi.
W latach 1945 – 1948 działał Związek Literatów Żydowskich, Stowarzyszenie Muzyków i Kompozytorów, Żydowskie Towarzystwo Krzewienia Sztuk Pięknych i wiele innych. Ukazywało się w tym czasie około 70 tytułów prasy żydowskiej w języku polskim, hebrajskim i jidysz, związanych z poszczególnymi partiami i żydowskim środowiskiem twórczym. Działalność wszystkich żydowskich partii, instytucji, stowarzyszeń i szkół finansowana była w całości przez żydowska organizacje samopomocową, istniejącą od pierwszej wojny światowej Amerykański Żydowski Komitet Rozdzielczy.
Rok 1948 stanowił w żydowskim życiu społecznym i politycznym, podobnie jak w życiu społeczeństwa polskiego, istotną cezurę. Polska wchodziła w epokę stalinizmu, likwidująca wszelki społeczny pluralizm. Dla społeczności żydowskiej tok ten oznaczał kres względnie autonomicznego życia społecznego, kulturalnego i politycznego. Do 1949 r. zlikwidowane zostały wszystkie żydowskie partie polityczne, szkolnictwo hebrajskie i religijne, przestała się ukazywać większość gazet. Szkoły w języku jidysz zostały upaństwowione. Działalność Kongregacji została całkowicie zmarginalizowana. W 1950 r. powołano jedną ogólno żydowska organizację Towarzystwo Społeczno – Kulturalne Żydów w Polsce. Z całego bogactwa prasy pozostały tylko dwa tytuły: dziennik w języku jidysz „ Fołk – Sztyme” i czasopismo literackie „Literariusz Blater”. Pozostały wydawnictwa istniejącego od roku 1947 do dzisiaj Żydowskiego Instytutu Historycznego: „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce” i „Blater far Geszichte”. W latach 1946 – 1968 istniało ponadto wydawnictwo „Jidisz Buch” ( księga żydowska), publikujące w języku jidysz literaturę propagandową, ale także klasyków literatury żydowskiej, wspomnienia, rozprawy o sztuce, poezji. Kulturalny dorobek Żydów w latach 1944 – 1968 wciąż czeka na zbadanie i analizę.
Ludność żydowska, starająca się mimo holokaustu odbudować swoje życie w Polsce, nie przewidziała dwóch czynników: antysemityzmu i komunizmu. Można się zgodzić z Krystyną Kersten, że po 1945 r. większość Żydów, w tym także komuniści, postrzegali państwo i władze jako polsko – narodowe, a opozycje antykomunistyczną jako reakcję. Ponadto kojarzyła się ona im z antysemityzmem i pogromami. Wielu z nich uważało, że nie ma możliwości do stworzenia warunków dla odbudowy żydowskiej społeczności w jej kształcie wyznaniowym, kulturowym i narodowym podobnym do tego sprzed wojny. Natomiast w oczach Polaków istniało połączenie władzy komunistycznej i powodowanego przez nią zagrożenia z Żydami. W tej sytuacji coraz większe kręgi żydowskie ulegały wpływom wojującego syjonizmu i wyjeżdżały do Palestyny.

Bibliografia
1. J. Adelson, W Polsce zwanej Ludową [w:] Najnowsze dzieje Żydów w Polsce w zarysie
( do 1950 ), red. J. Tomaszewski, Warszawa 1993.
2. S. Bratkowski, Pod wspólnym niebem: krótka historia Żydów w Polsce i stosunków
polsko – żydowskich, Warszawa 2001.
3. M. Fuks, Żydzi polscy; dzieje i kultura, Warszawa 1982.
4. K. Kersten, Polacy – Żydzi – Komunizm. Anatomia półprawd 1939 – 1968, Warszawa
1992.
5. J. Orlicki, Szkice z dziejów stosunków polsko – żydowskich 1918 – 1949, Szczecin
1983.
6. A. Paczkowski, Żydzi w UB próba weryfikacji stereotypów [w:] Komunizm, ideologia,
system, ludzie, red. T. Szarota, Warszawa 2001.
7. B. Szaynok, Walka z syjonizmem w Polsce ( 1948 – 1953 ), Warszawa 1992.
8. A. Żblikowski, Żydzi, Wrocław 1997.




Germanizacja w zaborze pruskim



            Trzy zabory i całkowity upadek Rzeczpospolitej doprowadził do klęski idee Komisji Edukacji Narodowej. Polska, dotąd, bądź co bądź niepodległa, została podzielona przez trzy sąsiednie państwa: Cesarstwo Rosyjskie, Cesarstwo Austriackie i Królestwo Prus. Każde z tych państw na swój własny sposób wykorzenić język polski i całkowicie zmienić ludność ziem zaborowych na ich modłę. Represje, wypieranie języka polskiego i zastępowanie go rosyjskim czy niemieckim oraz, co było częstym zjawiskiem, zamykanie szkół było na porządku dziennym. W pracy tej skupie się na zaborze pruskim i próbach całkowitego zgermanizowania ludności w tym zaborze.
            Prusy bardzo szybko przystąpiły do germanizacji ludności w swym zaborze. Jeszcze przed rokiem 1772 rozpoczęły próby zniemczenia ludności polskiej na Śląsku. Śląsk po oddaniu go Prusom przez Austrię, stał się jakby terenem testowym dla Prus, gdzie głównym celem było wyparcie języka polskiego wśród ludności. Pod względem etnicznym ludność polska przeważała na tym obszarze. Jedynie szlachta oraz bogatsze mieszczaństwo znało język niemiecki. Zakazano utrzymywania w szkołach miejskich nauczycieli nie znających języka niemieckiego. Był to sposób by dzieci z niższych stanów nie mogły mieć dostępu do szkół wyższych i stanu duchownego. Kolejnym sposobem by uczyć po niemiecku były kursy dla nauczycieli prowadzone w Raciborzu i u cystersów w Rudach. Jedynym warunkiem jaki obowiązywał by dostać się na nie była średnia znajomość języka niemieckiego. Trudności nastąpiły jednak od razu ponieważ ludność nie znała niemieckiego. Drugim czynnikiem było silne przywiązanie parafialnych wspólnot pełniących rolę religijną i skupisk narodowych. Panowały szkoły elementarne, gdzie zachowana została średniowieczna organizacja i program. Uczono czytania, pisania, rachunków oraz śpiewu. Gdy wprowadzono w 1763 roku ustawę szkolna, która ustalała obowiązek szkolny i sankcje za nie posyłanie dzieci do szkół, spotkała się z niezadowoleniem i silna niechęcią ze strony ludności polskiej.
            Po trzech rozbiorach do Prus włączono Wielkopolskę, Pomorze, Kujawy oraz Mazowsze a także ziemie między Wisłą, Niemnem i Bugiem tzw. Prusy Nowo-Wschodnie. Jednym z ważniejszych działań władz zaborczych było doprowadzenie do upadku siedmiu kolegiów katolickich w Prusach Królewskich. W Chełmnie na miejsce kolegium założono w 1774 roku szkołę kadecką, która miała kształcić chłopców z drobnej szlachty. Językiem wykładowym miał być niemiecki. Dzieci miały uczyć się też historii Niemiec. Spotkało się to z wielką dezaprobatą ze strony szlachty, która widziała w tym wynarodowienie swoich dzieci. Widząc jaka jest sytuacja władze rozkazały uprowadzanie chłopców z ubogiej szlachty kaszubskiej. Był to sposób na zapełnienie szkoły uczniami. Śmierć Fryderyka II na krótki okres czasu zmniejszyła zainteresowanie szkolnictwem władze berlińskie, jednak proces walki z językiem polskim doprowadził do niemożliwości uczenie dzieci w języku narodowym. Na początku XIX wieku znów zaczęto rozmyślać o polityce szkolnej. W celu zorientowania się jaki jest stan szkół na ziemiach rozbiorowych wysłano dwóch wybitnych pruskich pedagogów Meierotto i wrocławskiego pedagoga z pochodzenia Polaka Jerzego Samuela Bendtkie. W raportach jakie później przedłożono władzom w Berlinie utrzymywano, że jakość szkolnictwa na ziemiach zamieszkanych przez polskie społeczeństwo jest w dobrym stanie i nie powinno się wykorzeniać języka polskiego ze szkół. Byłoby to mianowicie wzmocnienie oporu przeciw pruskiej władzy. Sugestię Bendtkie pruskie władze przy całej ówczesnej sytuacji politycznej i liberalnej postawie cara Aleksandra I przyjęły i zaniechano projektu całkowitej germanizacji szkoły na ziemiach zaborczych.
W 1800 roku w Warszawie utworzono Warszawskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Prezesem został biskup Jan Albertrandi a współpracownikami jego zostali Adam Kazimierz Czartoryski, Ignacy Potocki, Joachim Chreptowicz, Grzegorz Piramowicz, Ignacy Krasicki, Franciszek Karpiński, Jan Śniadecki, Stanisław Staszic, Tadeusz Czacki, Marcin Poczobutt oraz młodsza generacja Józef Maksymilian Ossoliński, Samuel Bogumił Linde czy Jędrzej Śniadecki i inni. Dzięki usilnym prośbom Towarzystwa utworzono w Warszawie Królewskie Liceum Warszawskie. Była to szkoła średnia, o strukturze 3-poziomowej: kurs przygotowawczy , właściwa szkoła średnia nazywana ,,literacką” oraz tak zwane kursy przyboczne, gdzie składały się na nie szkoła handlowa oraz seminarium nauczycielskie. Językiem wykładowym, w klasach wyższych, miał być niemiecki. W szkole tej uczniowie uczyli się m.in. chemii, fizyki, historii naturalnej, historii powszechnej oraz pruskiej a także dziewięciu języków obcych m.in. polskiego, niemieckiego, francuskiego czy łaciny. Dyrektorem został Samuel Bogumił Linde autor Słownika języka polskiego. Kurs przygotowawczy miał nauczyć biegle niemieckiego. Szkoła literacka obejmowała sześć klas podzielonych na dwa człony; pierwsze dwa lata dzielono między polski i niemiecki, a od trzeciej klasy wykładano po niemiecku. Charakter szkoły był neohumanistyczny. Oprócz przedmiotów ścisłych i ogólnych uczono także tańca, jazdy konnej oraz muzyki. Szkoła miała wysoki poziom dlatego też nie dziwi fakt dużego zainteresowania nią przez polskie społeczeństwo i liczby uczniów (400) w pierwszym roku istnienia placówki, którą założono w 1804 roku.  
Okres wojen napoleońskich to czas, gdzie zatrzymał się proces germanizacji. W 1807 roku powstało, z woli Napoleona, Księstwo Warszawskie którego w skład wchodziła znaczna część zaboru pruskiego. Dzięki temu rozluźnieniu wystąpić mógł proces wzmożonej aktywności narodowej i społecznej. Po klęsce Napoleona Księstwo Warszawskie zostało rozwiązane podczas kongresu w Wiedniu. Na zachodnich obszarach, które nie weszły w skład Królestwa Polskiego, pruskie władze utworzyły Wielkie Księstwo Poznańskie. Rozpoczęła się tzw. polityka łagodniejsza w Wielkopolsce oraz bezwzględna w innych częściach zaboru. W szkołach ewangelickich usunięto język polski, natomiast dla katolików utworzono w 1816 roku niemieckie gimnazjum w Gliwicach. Obok tego utworzono także sieć szkół elementarnych z nauczycielami pochodzenia niemieckiego, zakazujących posługiwania się na co dzień językiem polskim. Dla przeszkolenia przyszłych agitatorów propagandy niemieckiej na Mazurach założono polskie seminarium w Angerburgu, ale tylko dla Niemców. W szkołach ludowych zakazano używania polskiego na religii. Takie postępowanie spotkało się z silnym protestem mazurskich pastorów w 1836 roku. W innych częściach zaboru pruskiego nie włączonych do Księstwa zakładano dla Polaków gimnazja katolickie m.in. w Chojnicach w 1815 roku, jednak polski miał być nieobowiązkowy. Inne szkoły założone później w Chełmnie, Wałczu i Wejherowie też w swym programie miały niemiecki jako język wykładowy.
Inaczej traktowano sprawę szkół w Wielkopolsce. Król pruski, Fryderyk Wilhelm III w swej odezwie do mieszkańców Wielkiego Księstwa Poznańskiego z 15 maja 1815 roku zapewniał, że ,,… i wy macie ojczyznę, a wraz z nią dowód mego uszanowania za miłość i przywiązanie do niej. Zostaniecie wcieleni do monarchii mojej, nie potrzebując się zrzekać waszej narodowości. Będziecie mieli udział w konstytucji, z którą moim wiernym poddanym nadać zamierzam; i wy jak inne prowincje mego państwa otrzymacie prowincjonalna ustawę. Religia wasza ma być utrzymywana, o stosownym uposażeniu sług kościoła będziemy mieli staranie. Wasze osobiste prawa i wasza własność znów wracając pod opiekę praw, do obrad których później powoływani będziecie. Język wasz obok niemieckiego we wszystkich publicznych postępowaniach ma być używanym i każdy z was wedle zdolności ma mieć przystęp do publicznych urzędów Wielkiego Księstwa, jako też do wszystkich urzędów, zaszczytów, godności mego państwa…”. Początkowo władze pruskie respektowały zapewnienia zamieszczone w deklaracji. Na terenie Wielkiego Księstwa działało całkiem dobrze 456 szkół elementarnych z czego 200 w koloniach niemieckich. Językiem polskim posługiwano się na zajęciach, a także w urzędach i sądach. Jednak był to krótkotrwały okres słabnięcia postępu germanizacji. Uważano, że powszechna szkoła elementarna ma za zadanie wychować nową generacje poddanych króla Prus. By jeszcze bardziej siłę i wpływy pruskie w poznańskim podwojono liczbę szkół faworyzując przy okazji niemieckie. W 1819 roku liczba szkół niemieckich przerosła liczbę polskich szkół. Jakość szkół na wsiach była słaba. Budynki nie były przystosowane na szkoły a niska pensja nie była kusząca dla kandydata na nauczyciela. W miastach nauczyciel mógł więcej zarobić. Tylko jedna szkoła zajmowała się kształceniem nauczycieli do szkół polskich. Było to dwuletnie seminarium w Poznaniu organizujące tez kursy wakacyjne dla nauczycieli ze szkół ludowych. Obok wykładów z przedmiotów ogólnych kandydaci na nauczyciela mieli kursy z pedagogiki, dydaktyki, muzyki oraz praktyki pedagogiczne. Przez pierwsze lata językiem wykładowym był polski jednak zaczęto zwiększać znaczenie niemieckiego na zajęciach a po 1824 roku niemiecki zastąpił polski. Jedyna polska szkołą średnią było gimnazjum w Poznaniu z programem neohumanistycznym z dominacją łaciny, greki oraz języków nowożytnych. Nauka trwała sześć lat. Przez pierwsze trzy lat nauczania polski był językiem głównym a  w następnych klasach nauczano już po niemiecku. W innych gimnazjach polski był jako język nieobowiązkowy z ograniczonym zakresem nauki. Upadek powstania listopadowego doprowadził do coraz większego ograniczenia polskiego w szkołach i całkowitego w urzędach. Zamknięto poznańskie gimnazjum a na jego miejsce powstały dwie szkoły ewangelicko-niemieckie gimnazjum fryderykowskie oraz katolickie św. Marii Magdaleny, gdzie polskim posługiwano się tylko w pierwszych dwóch klasach. Po wstąpieniu na tron Fryderyka Wilhelma IV zaprzestano na chwilę postęp germanizacji. Założono gimnazja w Trzemesznie i Ostrowie, gdzie wykładano po polsku w niższych klasach a w wyższych nauka była podzielona pół na pół. Również na uniwersytecie w Berlinie otworzono katedrę filologii słowiańskiej. Taki okres swobody działał sprzyjająco na piśmiennictwo polskie i różne inicjatywy społeczne. Działała biblioteka w Kurniku a także biblioteka w Poznaniu założona przez Edwarda Raczyńskiego. Powstawały także w tym okresie czasopisma m.in. założony w 1834 roku w Lesznie ,,Przyjaciel Ludu” którego redaktorem był Jan Papliński znany pedagog, ,,Orędownik Naukowy” pod redakcja Antoniego Paplińskiego oraz ,,Dzienniki Domowy” z redaktorem Napoleonem Kamieński. Oba te czasopisma powstały w 1840 roku. W latach czterdziestych nastąpił też silny ruch wydawniczy. W tym okresie działał też Ewaryst Estkowski założyciel ,,Szkoły polskiej”, nauczyciel z Wielkopolski, pedagog. Było to czasopismo pedagogiczne, które jednak nie cieszyło się ogólnym powodzeniem. Pod naciskiem kleru Estkowski zmienił trochę profil czasopisma i zaczęło ono mieć charakter katolicki. Niestety po niedługim czasie upadło a Estkowski wyjechał w podróż na zachód. Zachorował na gruźlicę i zmarł w sanatorium w Alpach w 1856.
Wiosna Ludów była szansą dla innych części zaboru pruskiego na walkę z germanizacją i ochronę polskości na Śląsku, Pomorzu, Warmii i Mazurach. Na Śląsku powstał Komitet Narodowy z działaczami Józefem Lompą, Emanuelem Smolka i księdzem Józefem Szafrankiem na czele. Ogromna aktywność zaczęło również wykazywać Towarzystwo Nauczycieli Polaków. Na Pomorzu Gdańskim, Warmii i Mazurach działał Krzysztof Celestyn Mrongowiusz, nauczyciel w szkole w Gdańsku, pastor, wielki orędownik zachowania języka polskiego. Niestety po 1850 roku władze zaczęły rozwiązywać stowarzyszenia, ograniczać wolność prasy oraz wypierać język polski ze szkół i życia publicznego.
Po zwycięstwie Prus nad Francja w 1871 w wojnie francusko-pruskiej, Prusy dokonały zjednoczenia wszystkich krajów niemieckich i utworzone zostało Cesarstwo Niemieckie z królem Prus jako cesarzem. Nastąpił wtedy zwrot polityki władz pruskich. Kanclerzem Rzeszy został Otto von Bismarck i wprowadził on tzw. kulturkampf czyli walka kulturowa. Była to polityka wymierzona w państwa południowoniemieckie gdzie religią dominująca był katolicyzm z Bismarck chciał ograniczyć wpływ Kościoła katolickiego w Cesarstwie a także rywalizacja Niemiec z Austrią. Kulturkampf trwało od 1871 do 1878 roku. Na ziemiach polskich wprowadzono ustawę jak i w innych częściach Niemiec o zwierzchnictwie wszystkich szkół rządowi co było pozbawieniem Kościoła wpływów na szkolnictwo na ziemiach polskich. W 1872 roku usunięto język polski jako wykładowy ze wszystkich typów i stopni szkół. Gwarancja dwujęzyczności stosowana od 1815 roku przestała istnieć a dwa lata później polski usunięto z urzędów stanu cywilnego. Był to proces prowadzony etapami, które poprzedzało eliminowanie języka polskiego ze szkół, gdzie tylko w języku ojczystym prowadzono lekcje religii i śpiewu. Liberalne rządy kanclerza Leona Capriviego w latach 1890-1894 był okresem chwilowego zastoju germanizacji, jednak po tym okresie ponownie rozpoczęto wprowadzać ostra politykę germanizacyjną. Taka postawa spotkała się z dezaprobatą ludności polskiej i zaczęto zakładać konspiracyjne koła i zespoły samokształcenia. To z nich młodzież wynosiła mowę, historię i literaturę polską Działały także takie organizacje jak kółka rolnicze i kasy pożyczkowe jako cel pracy organicznej, propagowanej wówczas wśród inteligencji, jako praca na rzecz edukacji chłopów. Rozporządzenie z 31 III 1900 roku głosiło zmianę języka polskiego jako wykładowego na religii i zastąpienie go niemieckim. Pierwszą szkoła która zastrajkowała przeciw temu rozporządzeniu była szkoła w Poznaniu przy ulicy Wszystkich Świętych. Również w innych szkołach rozpoczęły się protesty, jednak strajk we Wrześni jest najbardziej znany, ponieważ na strajkujących odegrano się dość znacznie a sami strajkujący ostro sprzeciwiali się władzom zaborczym.
Strajk we Wrześni był pierwszym masowym oporem przeciw władzom. Powodem jego wybuchu był fakt wręczenia dzieciom katechizmów w języku niemieckim oraz prowadzenia religii i śpiewu po niemiecku. Dzieci zaczęły stawiać opór a rodzice poparli swoje pociechy. Nauczyciele zaczęli stosować rożne kary: od namów do chłosty. Wywołało to poruszenie wśród rodziców, którzy wystąpili w obronie uczniów. Tłum ludzi wzniósł okrzyki  pod adresem nauczycieli a także władz, inspektora i landrata. Choć dzieci uwolniono to nadal mieszkańcy odnosili się wrogo do pedagogów a nocą wybijano szyby w oknach nauczycieli. By ochronić nauczycieli przed agresja ze strony rodziców landrat  ściągnął trzech żandarmów z Miłosławia. Strajk dzieci rozpoczęty w kwietniu 1901 roku ciągnął się aż do 1902 roku, z przerwami. W napiętej sytuacji rozpoczął się  proces gnieźnieński, gdzie na ławie oskarżonych zasiadło 25 osób: 14 robotników i rzemieślników, 7 kobiet  i 4 nieletnich. Sad wydał wyrok skazujący 20 oskarżonych łącznie na 17 lat i 10 miesięcy więzienia, w granicach od 2 miesięcy do 2,5 roku więzienia. Najwyższa kara spadła na żonę murarza, Nepomucenie Piasecką, która podczas ataku na szkołę skoczyła z pięściami na nauczyciela Koralewskiego obrzucając go wyzwiskami. W latach 1901-1905 strajki odbywały się również w miejscowościach Buk, Jaraczewo, Pleszew, Krobia i Szelejew. Władze pruskie mimo strajków nadal zmierzały do nauki religii i śpiewu w języku niemieckim. Stosowano kary dla buntujących się. Społeczeństwo polskie widziało w tym zagrożenie dla polskości i wzmogło się poczucie wspólnoty narodowej.
W czasie I wojny światowej tereny zaboru pruskiego nie były bezpośrednio włączone do walk na froncie a szkolnictwo funkcjonowało niemalże przez całą wojnę. Było to jednak szkolnictwo praktycznie niemieckie z niemieckim jako językiem wykładowym. Dopiero pod koniec wojny nauczyciele z zaboru pruskiego włączyli się do debaty o przyszłość polskiej szkoły.
Zabór pruski przez cały okres prowadził aktywną politykę wypierania polskiego ze szkół, urzędów i ze świadomości ludności polskiej. Represje, zamykanie szkół, ograniczenie swobody prasy było na porządku dziennym. Jednak spotkało się to z silnym sprzeciwem polskiej ludności. Okres napoleoński, rozluźnienie polityki germanizacyjnej w latach czterdziestych i Wiosna Ludów były momentami ożywienia polskości w ludziach oraz podtrzymywania tradycji i kultury kraju podzielonego przez trzech sąsiadów. Również  ostoją polskości był Kościół katolicki, który stał się celem ataków władz niemieckich w ostatnich dziesięcioleciach przed I wojną światową. Wszystko to zebrało się na walkę zniewolonego narodu z zaborcami, którzy chcieli pozbawić narodu korzeni.


 Bibliografia:
1.      Gomolec L., W obronie mowy ojców, Poznań 1986.
2.      Kot S., Historia wychowania, t. II, Warszawa 1994.
3.      Wroczyński R., Dzieje oświaty polskiej 1795-1945, Warszawa 1980.
4.      Wróblewski J., Polskich broniły progów, Wrocław 1981.

Procedura wyjaśniania w historii



            W pracy historyka termin ,,wyjaśnianie” ma wielorakie znaczenie. Nie jest ono, tak jak by się zdawało, jednym terminem. W historii ,,wyjaśnianie” ma wiele definicji i właśnie o nich będzie to rozważanie.
            Analizując prace historyczne można zauważyć różne rodzaje wyjaśniania. Są to: wyjaśnianie przez opis (deskrypcyjne), przez podanie genezy (genetyczne), przez podanie miejsca w strukturze (strukturalne), przez podanie definicji (definicyjne) oraz przez podanie przyczyn (kauzalne).
            Pierwsza polega na zwyczajnym opisie, bez próby podania przyczyn wydarzenia historycznego. Wychodzi stąd czysta narracja historyczna bez uporządkowanego opisu genezy oraz miejsca w układzie. Drugi rodzaj wyjaśniania polega na podaniu kolejnych etapów rozwojowych danego faktu historycznego. Może ona odpowiadać na pytanie, jak to się stało, że…? Dzięki swej formie pytanie genetyczne jest pytaniem o przyczyny zdarzenia.
            O funkcji określonego elementu pewnej całości odpowiada wyjaśnianie strukturalne lub inaczej funkcjonalne. Wymaga ono od historyka wskazania roli badanych faktów w innych szerszych strukturach. Czwarte wyjaśnianie – wyjaśnianie definicyjne – wg. Pomorskiego, jest dość skomplikowane. Są dwa rodzaje tego wyjaśniania: pierwszy odpowiada na pytanie co to? lub kto to?, drugie natomiast odpowiada na pytanie dlaczego? Gdy odpowiadamy na pierwszy przypadek staramy się dokonać opisu o charakterze definicji nominalnej, czyli wyjaśnianie znaczenia terminu przez odniesienie go do terminu znanego dla pytającego, albo realnej, starając się scharakteryzować dany przedmiot. Na drugi przypadek odpowiadamy poprzez podanie definicji pasującej do niego lub bezpośrednich konsekwencji wypływających z niej.
            Najbardziej odpowiadającym i ścisłym wyjaśnianiem jest wyjaśnianie kauzalne lub inaczej nazywając eksplanacja przyczynowa. Jest to podstawowy środek dzięki któremu historyk zamiast prostego opisu zaczyna prowadzić badania rzeczywiście teoretyczne i ściśle naukowe.
            Jednak by wyjaśnić dany problem historyczny, trzeba najpierw go zrozumieć. Historyk musi się ,,wczuć” w epokę, kiedy to zdarzenie miało miejsce, znać w stopniu zadowalającym warunki sprzyjające temu zdarzeniu. Powstały dwa obozy, które tłumaczą sobie pojęcia wyjaśniania i rozumienia. Pierwsi to intuicjoniści, którzy zrozumienie tłumaczą sobie jako wczucie się a co za tym idzie wyjaśniają dany problem. Drudzy to empiryści, którzy najpierw wykrywają przyczynę lub poprzez opis  faktu rozumieją wyjaśnianie.
            Wyjaśniane przyczynowe można rozróżnić w ten sposób, jako : wyjaśnianie celowego działania człowieka zakładając działanie racjonalne oraz na wyjaśnianie niezamierzonych skutków działań wielu ludzi czyli procesów. Mamy też inną klasyfikacje tegoż wyjaśniania, czyli wyjaśnianie dyspozycyjne oraz wyjaśnianie ściśle kauzalne. Inny jeszcze podział tego wyjaśniania to wyróżnianie charakteru logicznego uzasadnienia wyjaśniania. Są to: odwołanie się do praw typu warunku wystarczającego i warunku niezbędnego (lub inaczej obu łącznie), wyjaśnianie podające jeden z alternatywnych warunków wystarczających (w danej sytuacji niezbędny) oraz wyjaśnianie zwracające uwagę na tzw. warunki sprzyjające.
            Wyjaśnianie celowych działań ludzkich inaczej można nazwać działaniem racjonalnym. Polegają one na rekonstrukcji racjonalnego działania człowieka i jego rozumieniu w danym momencie. Bardzo rzadkim zjawiskiem jest wyjaśnianie przez warunki wystarczające i niezbędne. Polegają one na tym, że historyk  sam tworzy prawa na jakich będzie się opierał by stworzyć własną teorię danego zjawiska historycznego.
            Innym typem jest wyjaśnianie dyspozycyjne polegające na tym, że historyk wyszukuje wpływ czynników w stosunku do układu albo elementów tego układu. Inaczej mówiąc ustala się zależność między danymi faktami historycznymi.
            Wyjaśnianie przez podanie warunków wystarczających polega na domyślaniu się pewnych zjawisk występujących w przedmiocie badania. Jest ono praktycznie nie używane ponieważ do pełnego rozpatrzenia problemu potrzebne są też warunki niezbędne. One właśnie ustalają obszar badania historyka, odrzucając to co jest dla niego niepotrzebne i nieinteresujące.
            Następnym wyjaśnianiem jest wyjaśnianie przez podanie warunków niezbędnych w danej sytuacji. Polega ono na tym, że w danej okoliczności są niezbędne w pewnych okolicznościach a nie w każdej sytuacji. Inaczej można je nazwać alternatywnym warunkiem wystarczającym. Wyjaśnianie przez podanie warunków sprzyjających ma za zadanie wyjaśnić proces historyczny gdzie występuje wiele czynników, które tłumaczą jego istnienie. Polega ono na przytoczeniu wielu okoliczności wpływających na zajście danego faktu.
             
                                       
Typy idealne a wyjaśnianie historyczne

W konstruowaniu teorii społecznych wytworzyło się takie zagadnienie jak typ idealny w wyjaśnianiu historii. Aby zrozumieć to czego nie możemy zobaczyć, ponieważ wydarzyło się na długo przed nami, nie mając innego wyjścia bazujemy na teoretycznej rekonstrukcji bazując na tym, co wiemy na dany temat. Jaką dyspozycję miały jednostki, ich przekonania i relacje międzyludzkie. Dlatego też historykowi potrzebne są typy idealne.
Max Weber stworzył dwie koncepcje tego typu. Pierwsza z nich to koncepcja holistyczna. Głosi ona, że w wyjaśnianiu poszczególnych zdarzeń powinno się odnieść do innych, konkretnych zdarzeń poprzedzających te badane. Poprzez ten model historyk widzi z góry cechy sytuacji społecznej. Jest on prosty i stawia dystans między badaczem a szczegółami w jego pracy badawczej. Podkreśla on najważniejsze cechy rozważanej sytuacji. Jednak reprezentuje on pominięcie jednostek w wydarzeniach historycznych, co jest nierealne i w pewien sposób niemożliwe.
Drugi typ nazywany jest typem indywidualistycznym. Stawia on bohatera historycznego w uproszczonej sytuacji. W tym typie najważniejsza jest jego forma dyspozycyjna, stan jego wiedzy w danym momencie i relacje między nimi. Jest on idealny ponieważ, 1) upraszcza sytuację wyjściową i izoluje ją od tych czynników, które mogłyby zakłócać jej istnienie, 2) abstrahuje i formalizuje oraz wyjaśnia i precyzuje charakter danych schematów preferencji i stanów wiedzy bohaterów danego wydarzenia historycznego. Typ ten ma moc wyjaśniającą, konstruuje się go na podstawie odkrywania typowych i istotnych społecznie dyspozycji, później wykazuje się w jaki sposób te dyspozycje w różnych sytuacjach prowadzi się do pewnych społecznych zachowań.
Wyjaśniając dana sytuację historyczną można to zrobić na dwa sposoby: anonimowo lub,, w zasadzie”, czyli przez zastosowanie do niej najlepszego typu idealnego albo kombinacji kilku typów. Jeśli na nią znaczenie mają wpływy indywidualne bohaterów historycznych powinno się je wyjaśniać za pomocą ich dyspozycji i przekonań. Do takich przypadków najlepszą do użycia metodą jest metoda hipotetyczno-dedukcyjna. Na hipotezę składa się postulowana dyspozycja, przekonanie i relacje między jednostkami. Sprawdzając ich poszukujemy relacji korespondencji między ich dedukcyjnymi konsekwencjami a ich cechami rekonstruowanej sytuacji.
            Ważnym elementem jest zasada indywidualizmu metodologicznego. Polega ona na tym, że proces i zdarzenie społeczne można wyjaśnić dzięki dedukcji z zasadą rządzących zachowaniem ludzi w nich uczestniczących oraz opisie sytuacji gdzie ci właśnie ludzie uczestniczą. Zasada holizmu, która jest jej przeciwstawną zakłada, że zachowanie jednostek powinno się wyjaśniać poprzez dedukcję ich z makroskopowych praw, które stosuje się jako pewna całość a także w opisie pozycji jakie jednostki w ramach całości zajmują.
            Według autora artykułu lepsza jest zasada indywidualizmu. Podkreśla, że ta zasada ma w swym założeniu to, iż społeczeństwo nie jest niewyobrażalnym organizmem, ale tak naprawdę składa się z ludzi zachowujących się rozumnie, oddziałują na siebie pośrednio i bezpośrednio w różny sposób, by lepiej kreować swoją historię.
            Autor sugeruje nam trzy typy wyjaśniania historii. Pierwszy z nich to koligacja. Oznacza ona wyjaśnianie zdarzenia poprzez ,,śledzenie jego wewnętrznych relacji z innymi zdarzeniami i umiejscowienie go w jego kontekście historycznym”. Jest to czysta narracja, większa niż kronika jednak brakuje jej pełnego opisu zdarzeń.
            Drugim typem jest wyjaśnienie z zasady to poleganie na dyspozycjach typowych  i w ten sposób zaniedbywanie zróżnicowań osobowościowych. Jego alternatywa jest wyjaśnianie szczegółowe polegające na specyficznej dyspozycji, przekonaniach ludzi i ich wzajemnych, rzeczywistych relacjach. Ten typ odpowiada na pytania, jaki? jaka?, co autor tekstu tytułuje ,, Osobowość” oraz  ,, Racjonalność i celowość”. W pierwszej nacisk pada na życie osoby w którym składa się seria zjawisk a osobowość składa się ze złożonego i zmiennego systemu dyspozycji. W drugim chodzi o przemyślany i logiczny wybór środków w celu osiągnięcia danego celu w znanej historykowi wiedzy nad badaniami faktów.